Za pozwoleniem przyśpieszam czas! :)
Kiedy wybiła szósta, głośno odetchnęłam z ulgą, jednak dla mnie nie był to koniec.
Jako, że brakowało mi kasy zmuszona była zostać jeszcze na dziennej i nocnej zmianie pod rząd.
Mimo wszystko, dzienna zmiana miała wyglądać tak, że miałam po prostu naprawić z kimś z innej pizzerii Animatroniki. Wszystkie, ale jedyna dobra wiadomość to była taka, że dostanę za to sporo kasy, tak to tylko jedna dobra sprawa.
Pożegnałam się z koleżkami, ale tej jeden brakowało, jednak po dłuższej chwili i ona przyszła.
Wymusiłam uśmiech delikatny w jej stronę i rzuciłam krótko: "Przepraszam". Ona wiedziała za co, a ja nie zamierzałam dłużej konwersować, kiedy wyszła, ja poszłam i otworzyłam pizzerie.
Wtedy przyszedł szef, z którym krótko się przywitałam i moja koleżanka po fachu. Emma.
Co jak co, ale równa była z niej kobieta.
Chwile z nią porozmawiałam i wtedy się rozdzieliłyśmy. Po kolei naprawiałam wszystkie animatroniki. Wszystkie przecięte kable teraz były jak nowe, stare zniszczone blachy zostały wymienione. Kolory zostały odżywione, niektórym nawet założono ubrania.
W pewnym momencie jednak Emma zawołała mnie przez krótkofalówkę do miejsca w którym uruchamiało się generator mocy, ruszyłam tam bez większego wahania.
Weszłam spokojnie do ciemnego pomieszczenia, mimo że żarówka się paliła, to pokój wydawał się był w półmroku, więc wynieśliśmy zniszczonego złotego niedźwiedzia, czy tam misia.
Tutaj, w sensie na zewnątrz, praca wydawała się o wiele łatwiejsza, jednak zmęczenie zaczęło brać górę. Emma poklepała mnie parę razy po policzku i wydawało się być już okej.
I wtedy postanowiłyśmy że naprawimy również jednego z dwóch oryginalnych grajków.
Zabrałyśmy się do roboty, zauważyliśmy, ze to jest ta... jedna z starszych technologi, więc postanowiłyśmy mu też wymienić parę rzeczy na nowe. Jednak robiło się już ciemno, a Emma musiała iść. Tak szybko minął mi dzień, a jeszcze miałam zostać. Westchnęłam ciężko i zanim Emma poszła przeniosłyśmy animatronika na swoje miejsce.
Wtedy pożegnałam się z nowo poznana koleżanką, ona wyszła, a ja po prostu poszłam do pokoju stróży.
Szczerze mówiąc? Miałam już dość, byłam po prostu wykończona, ale moja sytuacji finansowa była dość... trudna... Ta, chyba mogę to tak nazwać. Żałowałam tylko, że nie naprawiłam tego żółtego misia Spring Bonniego i wtedy na chwile się zdrzemnęłam. Śniło mi się... Tak szczerze? To tylko jakiś głupi koszmar, jednak gdy szef mnie obudził nie za bardzo go pamiętałam. Przeprosiłam go za sytuacje, on powiedział, że nic się nie stało i o prostu pożegnał się i poszedł, a ja przymknęłam swoje zmęczone oczy i się odprężyłam na chwilę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz