Kiedy chłopak wrzucił mnie do pokoju zaryłam policzkiem o podłoge i zdarłam sobie z niego skóre.Zacisnełam zęby.
Po chwili poczułam jak chłopak zakłada mi coś na głowę,ale...dalej nie stało się nic...po prostu zostałam sama po środku ciemności.
Czy on naprawdę z tąd wyszedł?Zdjełam z głowy maskę misia i podniosłam się z podłogi na drżących nogach po czym podeszłam do dżwi.Pociągnełam za klamkę i nic.
Chyba się zatrzasneły.Nie mogłam znaleść włącznika światła,więc zaczełam na oślep grzebać w narzędziech.W końcu znalazłam coś co w dotyku przypominało łom.Podeszłam do dżwi i zaczełam się z nimi mocować.W końcu mi się udało.Odrzuciłam łom za siebie i skierowałam się do łazienki,gdzie spojżałam w lustro.
Krew cieknie mi z policzka i głowy,warkocz się rozpadł i mam teraz szope na głowie i jestem brudna,ale po za tym nic mi nie jest.
Cała drżąc skierowałam się do tylnego wyjścia z pizzeri.Nie zamierzam zostać w środku,a do głównych dżwi nie pójdę.
Tylne dżwi były otwarte,więc wyszłam przez nie i weszłam na dach pizzeri,gdzie usiadłam.
Zaczełam po cichu łkać...
poniedziałek, 24 sierpnia 2015
Snowdrop
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz