-No to miodzio lodzio. Tylko trzeba będzie ukraść ser z lodówki - powiedziałem wesoło, rozglądając się po pomieszczeniu, przy czym musiałem niemiłosiernie wytężać wzrok, bo nie ukrywam, że..trudno było w tych ciemnościach zobaczyć cokolwiek.
Słysząc nagły huk, wzdrygnąłem się lekko, odwracając się w stronę drzwi.
-No i masz, wykrakałem - jęknąlem w ironicznym rozbawieniu. Mój Boże, super, jeszcze tu utknęłiśmy! Spojrzałem na Chicę, która zaczęła używać tych drzwi jak wyrek treningowy.
-Ej, Tochi, wiesz...Te drzwi chyba nie są podatne na twoje umiejętności MMA - powiedziałem, mając nadzieje, że przynajmniej przestanie walić w te drzwi, bo tylko niepotrzebnie siłe traci.
Rozejrzałem się po ciemnym pomieszczeniu z westchnięciem.
-Aye. No to jesteśmy w kropce...Ugh...Sądzisz, że przechodzi tędy wentylacja? -zapytałem niepewnie, starając się przystosować oczka do takiej ciemności, bo..Prkatycznie to nie widziałem nic.
-Nigdy nie lubiłem takich pomieszczeń. Jakby nie mogło zatrzasnąć nas w kuchni - rzuciłem z niezadowoleniem, kiedy wszystkie delikatne zarysy endoszkieletów i kostiumów w mroku się obrysowały. W sumie czułem się ciut tutaj nieswojo..
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz