Mangle i Billy przybyli wentylacją do pokoju, nie obijając w bawałnę. Od razu wzięli się do roboty... Patrzyłem chwilę na ich poczynania, po czym sam się zmaterializowałem w normalną postać, patrząc na pozostałych. Ta sytuacja była taka zabawna, że nie mogłem przestać się śmiać. Ale to nie był normalny śmiech..To było coś między szczerym śmiechem, bez krzty ironii, takim szczerym, a pełnym bólu, cierpienia i rozdarcia.
Zacząłem czuć, że ja nie chciałem, żeby ta sprawa tak się potoczyła, że nie chciałem, żeby to miało taki finał..I czułem, że zdecydowanie za łatwo dałem ponieść się tej furii...Znowu chciałem odzyskać kontrolę. Załkałem cicho, spoglądając na fioletowo-włosą dziewczynę. JA TAK BARDZO NIE CHCIAŁEM ROBIĆ JEJ NIC ZŁEGO...Naprawdę nie chciałem...NIEE CHCIAŁEM NICZEGO NIKOMU ZROBIĆ...Nie chciałem..
Podszedłem do niej i oszczędzając sobie odbieranie jej przytomności, uchwyciłem ją w żelazny uścisk i powoli wyszedłem z pomieszczenia, kierując się do backroom'u.
-Dlaczego chodzisz bez stroju? W miejscu gdzie pizza jest gorąca, a animatroniki przynoszą dzieciom zabawę, nie jest to dozwolone! - przyuważyłem zgodnie z resztą z zasadami naszej Pizzerii. -Ale nie bój się obiecuje, że nie będzie boleć! To zajmie tylko chwilę! - powiedziałem "wesoło", nie zważając na szarpanie się tego biednego, oszołomionego endoszkieletu.
Szedłem przed siebie z determinacją i doszedłem w końcu przed stalowe, masywne drzwi, na których plakietce napisane było "backroom". Nacisnąłem na klamkę a drzwi z cichym skrzypnięciem się otworzyły, a ja wraz z dziewczyną wszedłem do środka. Trzymałem ją jedną ręką, a drugą powoli podreptwałem do jednego z pustych stroi brązowego misia. I już miałem wciskać ją do środka, łamiąc przy tym kości, jednak...W pewnym momencie d mych uszu dobiegła cichutka i spokojna melodia. Pozytywka. Po prostu ciche i spokojne dźwięki pozytywki stopniowo powodowały, że najzywczajniej w świecie począłem z wolna..Odzyskiwać zdolność logicznego myślenia. Kiedy moje zmysły już powróciły do normalności i zdałem sobie sprawę z tego co chciałem zrobić...Upuściłem dziewczynę na podłogę i ignorując łzy, które mieszały się z krwią przy oczach. Ja kurwa mać nie chciałem być zły. Ta zabawa nie miała się tak skończyć, to zabrnęło za daleko. Zdecydowanie za daleko.Zostawiając dziewczynę samą w backroomie, szybko wyszedłem z pomieszczenia, kierując się do mojej kanciapy. Ja już mam tego do kurwy nędzy dość.Zamknąłem się w niej od środka , czując napływ aż za dużych emocji.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz