Nie odezwałem się kiedy usłyszałem głos chłopaka. Tego... głupka, który w gruncie rzeczy miał racje. Tak serio, kto tutaj niby mnie lubił? Tak serio, bez żadnego udawania, czy wymuszania bycia miłym. Serio, nikt.
Kiedy podszedł rozryczałem się jak baba. Mimo wszystko zrobiło mi się od tego o niebo lepiej!
- Czy nie mówiłem Ci żebyś tu nie wracał, czego ty jeszcze ode mnie chcesz, co? - zapytałem, a mój głos jakby się załamywał, a ja sam nie brzmiałem jak ja, tak właściwie.
- Przecież... "byłem dla ciebie miły tylko z litości bo nikt cie nie lubi ale mam dość
wkurza mnie to nie mogę tego już w sobie dusić jesteś głupim małym
gnojkiem nie będę już twoim przyjacielem z takim głąbem nie da się
przyjaźnić" - zacytowałem dokładnie słowo w słowo co przed chwilą do mnie powiedział i tym sam się jeszcze bardziej dobiłem. Tamto życie było złe, ale mam wrażenie, że to jest jeszcze gorsze od poprzedniego.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz