Stałam na skraju klifu.Zimny wiatr rozwiewał mi włosy.Spojżałam w duł.Błękitne fale rozbryzgują się o ogromne,ostre skały.Odwracam się do tyłu.
Łąka pełna słodko pachnących,kolorowych kwiatów.Patrzę do góry.
Rozgwieżdżone niebo i księżyc w pełni.Patrzę w prawo.Tylko pustka.
Patrzę w lewo.Obok mnie stoi moja matka.Uśmiecha się ciepło.Jej czarne jak smoła włosy są matowe,a złote oczy straciły blask.Położyła mi ręke na ramieniu i wyszeptała:
-Przestań się zadręczać.To cię w końcu wykończy.Musisz żyć chwilą i zapomnieć o tym co było kiedyś...
Po chwili wszystko się rozmyło,i zrobiło się czarne,aż zostałam tam tylko ja po środku pustki...
***
Otworzyłam oczy i ziewnełam.
-Jezuu,ale miałam dziwny sen...
Mruknełam podnosząc się do siadu.Spojrzałam na zegar.Mineło kolejne pół godziny.Myślałam,że spałam dłużej!
-Coś mnie omineło?
Zapewne nie omineło mnie nic ciekawego,ale warto spytać.
piątek, 21 sierpnia 2015
Snowdrop
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz