Cóż... to z mojej strony była tylko kropla pocieszenia i wsparcia w morzu jej potrzeb. Z tego co zdążyłem się przez ten czas dowiedzieć to wychowuje się bez rodziców i na dodatek sama musi sobie na wszystko zarabiać w posranej pracy. Przytulnie oddaliło jedynie w jakimś stopniu smutek i przygnębienie. Czy w obecnej sytuacji to faktycznie daje cokolwiek?
-W bardzo małym stopniu-poprawiłem ją wysilając się na nikly uśmiech.
Kiedy poczułem że dziewczyna powoli zwiększa dystans między nami, niemalże całkowicie obluzowalem uścisk w jakim ją trzymałem, ułatwiając jej tym samym swobodne odsuniecie się.
-Godzina? Uchh.. nie, wiesz ja nie mam... - urwałem jednak przypominając sobie o istnieniu zegara, który gdzieś powinien walać się na ziemi. Rozgladnalem się, jednak nigdzie go nie dostrzeglem. Dopiero po chwili zorientowałem się ze leży on kolo Amy - Kolo ciebie na podlodze leży zegar. O ile się nie zatrzymał to działa dobrze-poinformowałem po krótkiej chwili. -Dlaczego w ogóle o to pytasz? -zapytałem uświadamiajac sobie ze w sumie z pytaniem o godzinę wypaliła tak nagle.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz