-Realnie rzecz biorąc, nie sądzę, żeby było to jakoś..Możliwe, bo nie mam zielonego pojęcia co we mnie pozmieniali, więc...Jakoś jestem zmuszony się przyzwyczaić - rzuciłem wzruszając ramionami. W sumie to taka prawda.Odczuwalne jest to, że coś mi zmienili, ale nie potrafię orzec co...W tym problem.
-Zwierzątko? Myślałem, że powiesz "dziecko". Ale skoro zwierzątko, to polecam ci psa. Psy są kochane - powiedziałem ze słabym uśmiechem.Koty w sumie też są słodkie, ale jakoś bardziej ciągnie mnie do psów..Chociaż..W sumie sam nie wiem.
-Ee..Nie, nie sądzę, ale miło, że pytasz. Pewnie z czasem mi przejdzie..Ewentualnie może być już tylko gorzej - mruknąłem, przypominając sobie o mojej..Agresywnej stronie...Czy takie rozdrażnienie, może doprowadzić mnie do takiej..typowej furii? Jeżeli tak, to mam nadzieje, że Amy i wszyscy którzy są w pobliżu, znajdą sobie dobrą kryjówkę...Ugh.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz