-Prawie wszyscy skarżą się, że nocne zmiany strasznie się dłużą. Uroki nocek - rzuciłem z lekkim uśmiechem, odklejając od mojej rany materiał. Niegdyś biały, teraz pokryty był cały szkarłatem, prawie jak połowa mojej szyi, ale uporczywe pieczenie i ból, powoli nikły.
-Jasne, jakby coś to obudzę się przed szóstą, dobranoc - poinformowałem wesoło, a kiedy, po chwili położyła głowę na moich kolanach, chwilowo zamarłem, jednak po upływie kilku sekund, oswoiłem się z tym wszystkim..W miarę...I nie protestując w ogóle, pozwoliłem jej zasnąć w takiej a nie innej pozycji. No, to dla mnie zapowiada się dość długa noc..Do czasu kiedy sam nie zasnę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz