czwartek, 27 sierpnia 2015
Foxy the Pirate!
-Nie, nie dziękuję ci bardzo, nie mam ochoty na nic - odparłem z delikatnym uśmiechem.
-A właśnie! Dobrze się już czujesz? Bo do niedawna naprawdę było z dobą źle..Wydobrzałaś?
Tochi & Snowdrop
Tochi
-Nie,to na pewno "nasza" kuchnia...
Powiedziałam dla pewności wychylając się przez drugie dżwi z,których było widoczne biuro strużów.
Podeszłam do czajnika i postawiłam wode na herbate,bo stara już wystygła.
-Napijesz się czegoś?
Spytałam sięgając po kubek.
Snowdrop
W końcu wywlekłam Jeremiego na pole.Położyłam go na ławce i zadzwoniłam po karetke,która po chwili przyjechała i zabrała Jeremiego.
Mnie też chcieli zabrać ze względu na rane na głowie i rozdarty policzek,ale odmówiłam.
Kiedy odjechali weszłam do środka i poszłam do biura,gdzie Michi siedziała pod stołem.Wycofałam się nie zauwarzona i tym samym zostawiłam ją samą.
Poszłam z powrotem do Backroomu po mojego misia,który również mi się jakimś cudem zgubił.I co?Nie ma go.
-Zajebiście...
Foxy the Pirate! & Fredbear
-Młotek powinien być, w końcu to "Back Room", tutaj jest wszystko co nie jest potrzebne - powiedziałem zgodnie z prawdą, lekko wzruszjaąc ramionami. Wstałem z ziemi, by dołączyć się do poszukiwań, jednak Chica znalazła młotek jako peirwsza i zaczęła nim napierdzielać drzwi. Nie wiedziałem jaki w tym jest sens, bo ja bym chyba bardziej napieprzał w klamkę, ale koniec końców "nie niszczyłem jej marzeń" i pozwoliłem jej działać. Zrezygnowała po chwili, rzucając młotek za siebie. Co prawda musiałem się szybko schylić, żeby nie oberwać, ale nawet jej nie upomniałem.
Młotek w coś uderzył i po tym małym, ciasnym pomieszczeniu rozległ się huk. Odwróciłem się w stronę źródła dźwięku, a po chwili dziewczyna otworzyła jakieś drzwi. Zmarszczyłem delikatnie czoło, wchodząc do drugiego pomieszczenia.
-Aha? Ta pizzeria to jednak labirynt..To jest..To jest ta "nasza" kuchnia, czy jakaś druga jest?- zapytałem niepewnie rozglądając się po pomieszczeniu. W sumie to go nie zapamiętałem, ale pomieszczenie wyglądało podobnie.
Fredbear
Wziąłem głęboki wdech do płuc, analizując przez chwilę, to co właściwie chciałem zrobić. Ja chciałem wepchać Bogu ducha winnego człowieka do kostiumu Freddyego...Boże drogi, ja prawie zabiłem człowieka. Cały ten napływ niekoniecznie dobrych myśli, począł na nowo rozszarpywać moją tożsamość prawie tak dotkliwie jak sępy.
Przeniosłem powoli wzrok na Billyego, posyłając mu nikły uśmiech. - Tak...Wiesz...Ja już pójdę do siebie...Wiesz..Nie chciałbym, żeby się...Powtórzyło to co przed chwilą...Ee...Tak...Ale pamiętaj o jutrzejszej "imprezie", tam nie będę miał komu zrobić krzywdy - powiedziałem w jego stronę, robiąc w tył zwrot. Już nawet nie chciało mi się sprawdzać, czy Amy jest w BackRoomie, a w sumie bałem się, że znowu mi odbije i jej coś zrobię. - To do potem - rzuciłem jeszcze do Billyego, po czym bezzwłocznie podreptałem do mojej kanciapy. To jeszcze dwie godziny nocy, muszę to jakoś przeżyć. Kiedy byłem na miejscu, usiadłem na podłodze, ówcześnie zamykając drzwi, przysunąłem kolana do brody i objąłem je ramionami, mając nadzieje, że ten czas poleci szybko.
Billy & Mangle & Michi.
Spojrzałem na Fredbeara z spojrzeniem typu: "Jak mogłeś?"
- Przecież nic im nie zrobiliśmy i tak i tak - powiedziałem czując się winny temu wszystkiemu, chyba to mi pierwszemu odwaliło jak dobrze pamiętam.
Na moich ustach pojawił się grymas niezadowolenia z całej tej sytuacji. Ale mogła coś zrobić i powiedzieć Mangle, żeby ogarnęła dupę - prychnąłem w myślach i przewróciłem teatralnie, po czym powróciłem do jakże zajmującego zajęcia jakim było ściąganie dziewczyny z tych cholernych sznurów. W końcu jednak dziewczyna spadła na ziemie i miałem szczerą nadzieje, ze wisielcowi nic się nie złamało.
Spojrzałem jak Bonnie schodzi ze sceny i kieruje się w swoje wyznaczone miejsce.
Odprowadziłem ją jeszcze chwile wzrokiem, po czym spojrzałem na przyjaciela.
- Ta, myślę, że możemy - powiedziałem do niego spokojnie i się delikatnie uśmiechnąłem.
Przynajmniej już koniec.
Mangle:
Patrzyłam jak ściągali moją 'ofiare', a ja miałam jeszcze tyle fajnych rzeczy jej zrobić. No po prostu, no jak oni mogli? Westchnęłam i zmieniłam się w człowieka przyglądając się chłopakom.
Byłam teraz smutna! A to wszystko ich wina! Wstałam, po czym ruszyłam do swojej sceny, kiedy tam doszłam to wzięłam się za swoje przybory do szycia, kawałek materiału i watę, po czym zaczęłam szyć lalkę szmacianą.
Tak, to będzie robione na podstawie tej rudej - pomyślałam sobie, zaczynając się skupiać na swojej nowej 'robocie'.
Michi:
Nagle gwałtownie się obudziłam, przez chwile myślałam, że jestem ślepa, ale nie, miałam po prostu coś na oczach, Zdjęłam z twarzy niewiadomą i rzuciłam jak się okazało maską w kąt.
Panicznie się rozglądnęłam i zobaczyłam koło siebie dwójkę czegoś.
Nawet nie wiedziałam , czego, nie przyglądałam się tylko od razu spieprzyłam do pokoju stróży i z przerażeniem w oczach schowałam się pod stołem. To było głupie, ale bałam się. Nic mi się nie stało, ale bałam się. Znaczy bolała mnie głowa, ale to tylko to.
O Boże. Teraz to już serio nie wiem czy tu wrócę.
Bonnie
-Jakby ktoś mnie szukał to jestem na dworze.- powiedziałam i ruszyłam w stronę wyjścia. Otworzyłam drzwi i wyszłam na zewnątrz. Poszłam kawałek przed siebie i usiadłam na ławce. Rozejrzałam się... Dawno nie wychodziłam poza pizzerię. Zaczęłam podśpiewywać piosenkę zespołu Panic! The Ballad Of Mona Lisa. Tak się wczułam że można powiedzieć że zaczęłam "tańczyć" na tej ławce. Pewnie śmiesznie to wyglądało... Ale tak i tak nikt o tej godzinie nie chodzi po ulicy.
środa, 26 sierpnia 2015
Tochi
No właśnie...a jeśli nikt tutaj nie zajrzy?
-A nie ma tu żadnego łomu albo młotka?
Spytałam wstając i podchodząc do półki z narzędziami.
Po chwili znalazłam jakiś młotek.
Rozwarzyłam wszystkie za i przeciw...
-A co mi tam raz się żyje.
Podeszłam do dżwi i walnełam w nie z całej siły.Kiedy nic się nie stało walnełam jeszcze kilka razy.
-Z czego są zrobione te dżwi?
Spytałam odkładając młotek na bok,a właściwie to żucając nim za siebie.I wtedy coś gruchneło.
Chyba w coś trafiłam...
Podeszłam tam,ale zamiast sciany napotkałam coś z metalu.To była klamka.
-Foxy!Tu są drugie dżwi!
Powiedziałam otwierając je i przez nie wychodząc.Znalazłam się w kuchni.
-Cooo?
Foxy The Pirate
-A tak właściwie to..Sądzisz, że rano...Ktoś tutaj zajrzy? Wiesz, do tego "naszego" backroomu rzadko wchodzi personel..
Tochi
-Wejścia wystarczyło,by poszukać,a ja mimo wszystko wciąż jestem z metalu więc raczej nie grozi mi z byd wiele...
Westchnełam i usiadłam na podłodze.
-Nie,nie mam.
Mruknełam kładąc się i przymykając oczy.Która wogóle jest godzina?3,4?
Nie wiem...to będzie dość długie kilka godzin...
Foxy The Pirate!
Słysząc jej pytanie, zamyśliłem się chwilowo, opierając się plecami o ścianę.
-Nie mam zielonego pojęcia...Chyba..Chyba musimy poczekać do rana..Ee...Rano powinni tutaj zerknąc i tym samym nas wyciągnąć...Ale to dopiero rano - mruknąłem osuwając się powoli na podłogę. - Proponowałbym chyba zaczekać.Te drzwi są dośc...Masywne, więc nic nie da uderzanie w nie...A jakby ktoś szedł, to zaczniemy się drzeć i siłą rzeczy to pomoże jakóś. Chba ,że masz inną propozycję'?
Tochi
Westchnełam i oparłam się o ściane.
-Wentylacja przechodzi przez wszystkie pomieszczenia,ale ty się do niej raczej nie zmieścisz...
Odeszłam od sciany.Mój wzrok przyzwyczaił się do ciemności i teraz widziałam kontury wszystkich przedmiotów znajdujących się tu.
-To co zrobimy?
Spytałam biorąc do ręki maske Freddiego.
Foxy The Pirate
Słysząc nagły huk, wzdrygnąłem się lekko, odwracając się w stronę drzwi.
-No i masz, wykrakałem - jęknąlem w ironicznym rozbawieniu. Mój Boże, super, jeszcze tu utknęłiśmy! Spojrzałem na Chicę, która zaczęła używać tych drzwi jak wyrek treningowy.
-Ej, Tochi, wiesz...Te drzwi chyba nie są podatne na twoje umiejętności MMA - powiedziałem, mając nadzieje, że przynajmniej przestanie walić w te drzwi, bo tylko niepotrzebnie siłe traci.
Rozejrzałem się po ciemnym pomieszczeniu z westchnięciem.
-Aye. No to jesteśmy w kropce...Ugh...Sądzisz, że przechodzi tędy wentylacja? -zapytałem niepewnie, starając się przystosować oczka do takiej ciemności, bo..Prkatycznie to nie widziałem nic.
-Nigdy nie lubiłem takich pomieszczeń. Jakby nie mogło zatrzasnąć nas w kuchni - rzuciłem z niezadowoleniem, kiedy wszystkie delikatne zarysy endoszkieletów i kostiumów w mroku się obrysowały. W sumie czułem się ciut tutaj nieswojo..
Tochi
-Pewnie,że ci pomoge.
Powiedziałam z uśmiechem.Myszki są słodkie.
-Żebyś tylko nie wykrak-
Nie dokończyłam bo nagle dżwi się zamkneły.
-Eeeee...to było dziwne....
Powiedziałam podchodządz do dżwi.
-Zatrzasneły się!
Powiedziałam kopiąc je.I jak z tąd teraz wyjdziemy?Foxy do wentylacji raczej się nie zmieści....
Foxy The Pirate!
Słysząc skrzypnięcie otwieranych drzwi, automatycznie odwróciłem się w stronę źródła dźwięku.
-Co ciekawego znalazłaś? - zapytałem wchodząc do pomieszczenia. - Śmierdzi tutaj jakąś stęchlizną. Nie wiedziałem swoją drogą, że mamy tu drugi składzik na części zapasowe - powiedziałem rozglądając się po pomieszczeniu, które okryte było ciemnością. -Zaraz będzie tak jak w typowych horrorach, w sensie te drzwi za nami się zamkną same z siebie i zostaniemy tutaj uwięzieni - mruknąłem odruchowo zerkając w stronę otworzonych drzwi, jakbym chciał się upewnić, że jeszcze jest szansa na ewakucaję.
Tochi
-Remigiusz?Urocze imię...
Powiedziałam odchodząc od dżwi o podchodząc do następnych.
-Gdyby się rozkładały to prawdopodobnie już nigdy w życiu nie spojżała bym na mięso...
I nagle co się stało?Dżwi się otworzyły!Zajżałam do środka.Kolejny składzik z częściami zapasowymi?
Weszłam do środka i rozejrzałam się po pomieszczeniu.
Foxy The Pirate!
-Aj tam zaraz "blee", nie byłyby takie "ble" o ile nie rozkładały by się zbyt długo..Ee..Tak...Ale patrzmy na to z tej strony, nie śmierci tutaj jakby coś zdechło, więc...- powiedziałem po chwili, idąc dalej, ale światło w tym pokoju było tak lipne i słabe, że nie dosięgało już do tej częsci pokoju.
-Wiesz, sądzę, że nic tu po nas. Guzik tu widać, więc nic nie znajdziemy ciekawego..
Jeremy
Fredbear
Poszliśmy do Show Stage, chociaż osobiście nie spodziewałem się, że spotkamy tam Mangle i tą jej...Ofiarę. Chociaż w sumie się myliłem. Spojrzałem w górę na dziewczynę przywieszoną do sufitu dość..Obojętnym wzrokiem. A potem przeniosłem paczały na Mangle.
-Zluzuj trochę Billy, w końcu nic złego jej nie zrobiły. My chcieliśmy - łamiąc wszystkie kości - wepchać do kostiumu Freddyego, a ona tylko ją powiesiła i na dobrą sprawę nie zrobiła jej nic złego - przyuwazyłem zdobywając się na spokojny ton głosu. Spojrzałem na Bonnie, a potem na Ballon Boy'a. - Spokojnie, przecież Bonnie nic nie zrobiła. To chyba lepiej, aniżeli miałaby się dołączyć do tej chorej zabawy - mruknąłem spoglądając na dyndającedo nad nami człowieka.
-Jasne, że pomogę - powiedziałem z lekkim grymasem, dołączając się do "akcji ratunkowej". Ściągnięcie jej zajęło nam chwilę, ale w końcu znalazła się nasza "marionetka" na ziemi, wciąż będąc nieprzytomną. -Sądzę, że..Chyba możemy ją tutaj zostawić, nie? - zapytałem niepewnie spoglądając na chłopaka.
Snowdrop
Westchnełam i wstałam.Wytarłam oczy,jagby to miało pomuc i zeszłam z dachu.
Weszłam do pizzeri i omijąjąc wszystkie główne korytarze doszłam z powrotem do backroomu.Ponieważ teraz wpadało tam światło z korytarza,bez problemu znalazłam moją zgube(chodzi o zdjęcie)
Wyszłam i poszłam w kierunku łazienki,ale zatrzymałam się kiedy usłyszałam jakieś jęki zza jednych dżwi.
Podeszłam do nich i je otwarłam.
Przecież to Jeremy!I on jest ranny o wiele bardziej niż ja!
Podbiegłam do niego i podniosłam go.
-Jeremy,kto ci to zrobił?!?
Spytałam ciągnąc go w kierunku łazienki.Walić to że to damska.
Położyłam go na podłodze i sięgnełam do szafki po bandaż.
Kiedy skończyłam go opatrywać,odetchnełam z ulgą i spojrzałam w lustro.Z głowy i policzka wciąż lała się krew.Zabandażowałam głowę(ale nie całą,było widać włosy)a potem umyłam policzek i polałam go wodą utlenioną.
Kiedy skończyłam z powrotem wziełam Jeremiego pod pachy,i zaczełam go ciągnąć w kieruku głównych dżwi,bo to tylnich za daleko.
Trzeba go zabrać do szpitala,zresztą nie zamierzam tu zostać ani chwili dłużej!
Bonnie
-Co ja? Mówiłam że to nie jest dobry pomysł...- burknęłam i spojrzałam na niego naburmuszona. Wstałam i weszłam na scenie usiadłam chowając się za kurtyną
-Od razu ja! Powiem tyle... Ja tu tylko sprzątam!- warknęłam i zjadłam cukierka. Wzięłam gitarę i zaczęłam sobie grać jakąś piosenkę rockową, śpiewając do niej.
Billy i trochę Mangle dumble xD
- Dobra wiesz co? Sam sobie nie poradzę z tą jakże przemiłą białą osóbką, chyba nie złapie paranoi. Nie no co ja mówię, pewnie już ją ma, zaraz po nią pójdziemy, ona pożyje, a ta druga to nie wiem - powiedziałem do niego i ruszyłem jako pierwszy, myślałem, że będzie koło show stage i tam więc się skierowałem i miałem racje, ta wiariatka powiesiła tą rudą i... ja cie sunę!
- Jesteś pojebana?! - warknąłem w stronę Mangle, a ta się odwróciła, potem spojrzałem na Bonnie.
- A ty co nie reagujesz, tylko siedzisz...? - zapytałem się jej zirytowany. Spojrzałem na przyjaciela.
- No ale.. człowiek... - zaczęła dziewczyna, a ja prychnąłem głośno.
- Jak ty ją tam powiesiłaś? - zapytałem się białowłosej, a ta milczała przez chwile.
- Weszłam po ścianach! - powiedziała radośnie - To teraz znów wejdź i ją zdejmij - powiedziałem.
- Nie! - zaczęła protestować Mangle. Strzeliłem sobie facepalma i poszukałem czegoś ostrego.
- Nie będę się prosił - mruknąłem w jej stronę i rzuciłem przecinając pierwszą linę. Spojrzałem na Freda.
- Pomożesz? - zapytałem się go spokojnie.
Tochi
-Okruszki?Przecież myszy i szczury by je zjadły...
Powiedziełam.Wzdrygnełam się na słowa Foxiego.
-Zwłoki?Ble...
W sumie to to jest zwykły pokój,tylko jest tu "troszkę" za dużo dżwi.Podeszłam do jednych i pociągnełam za klamke.Oczywiście zamknięte.
Foxy the Pirate! no i Fredbear
-A co jeśli się zgubimy? Trzeba było wziąć jakąś mapę, albo okruszki ten..Ee...No opuszczać..Żeby drogę powrtotną odnaleźć - rzuciłem w zamyśleniu, uświadamiając sobie przy tym, że ja już nie wiem jak się stąd wychodziło.No powiedzmy, że to skrzydło jest dośc...Obszerne.
-Może znajdziemy coś ciekawego. Jak zwłoki dzieci...Oby jednak nie...Wolałbym znaleźć jakieś cukierki, albo coś takiego - rzuciłem z lekkim grymasem, rozglądając się dookoła. Pomieszczenie...Cóż, nie było w nim nic specjalnego, ani nadnaturalnego. Normalny pokój, tylko duży z wieloma drzwiami.
A tutaj...Fredbear
Spojrzałem na chłopaka, a potem ponownie, po raz -etny rozejrzałem się po ciemnym korytarzy, jakbym faktycznie spodziewał się zobaczyć nijaką Mangle. Pójście do Backroomu zostawiłem na później, chociaż...Skoro ona jest tam zamknięta, to wypdałoby ją...Wypuścić...
-Masz pomysł gdzie Mangle mogłaby pójść z tą laską...? - zapytałem cicho, wciąż spoglądając na chłopaka. Trochę mnie martwił ten fakt, że może już być za późno. Zmieniając się w człowieka, przyśpieszyłem kroku, by po jakiejś chwili zwolnić, patrząc na ciemnowłosego.
-A...Nie lepiej ,żebyś na przykład ty poszedł do mangle,a ja wypuszczę tamtą drugą? W backroomie można szbko popaść w jakąś paranoję...- Powiedziałem z lekkim grymasem. -Czy pierw idziemy oboje do mangle?
Bonnie
-Hmmm ja bym ją jeszcze przebrała... Ale to ja.- powiedziałam i uśmiechnęłam się do niej połykając karmelowego cukierka
-Tak jest świetnie.- powiedziałam usiadłam na scenie i znów zaczęłam się bawić niebieską sznurówką. zawiązałam ją na mojej ręce i spojrzałam na Mangle
-Ty stara co będziemy tera robić?- zapytałam i związałam włosy. Przez cały dzień siedziałam sama z moją sznurówką... Czasami nawet do niej gadałam... TAK BARDZO MI SIĘ NUDZIŁO TU SAMEJ!
-A tak w ogóle... To dobry pomysł z tym człowiekiem?- zapytałam kiedy znów spojrzałam na wisielca. Miałam troszkę wyrzuty sumienia.
-Bo jak się obudzi to troszkę dupa będzie.- powiedziałam i znów zjadłam kolejnego cukierka... Kocham karmelowe cuksy!
Jeremy
Billy & Mangle.
Pierwszy raz mi tak odwaliło tak naprawdę, nikomu jeszcze czegoś takiego nie zrobiłem, więc może dlatego czułem się tak źle. Mimo, że tak naprawdę nic jej jeszcze takiego nie zrobiłem.
Na jego kolejne słowa, wzdrygnąłem się tylko. Całkiem zapomniałem o Mangle z tego wszystkiego.
- Nie, nie widziałem jej... - powiedziałem tylko z lekkim przerażeniem.
Zaczynam się brzydzić tym miejscem i wszystkim w okół. Robimy te wszystkie straszne rzeczy, bez powodu. To wszystko jest takie bezsensowne i nie potrzebne. Spojrzałem przez moment na swoje buty, a potem podniosłem wzrok na chłopaka.
- Ta, wiem, może chodźmy ją poszukać... - zaproponowałem niepewnie. Miałem nadzieje, ze nie zobacz nikogo martwego, ani nic. Ruszyłem powolnym krokiem, kątem oka patrząc czy przyjaciel idzie razem ze mną.
____________________________________________________
Kiedy mnie pogłaskała po głowie, warknęłam cicho w jej stronę, nie lubiłam tego, czułam się wtedy jak dziecko, którym tak naprawdę już nie byłam, mimo wszystko jednak po chwili na moją twarz wstąpił triumfalny uśmiech zwycięstwa.
Słuchałam jej propozycji dokładnie i pokiwałam twierdząco głową na znak, że się zgadzam.
Schyliłam się po jej niebieską sznurówkę i jej ją podałam.
- To teraz pilnuj jej, bo mam taki plan, chcą ją powiesić na suficie, wiesz... jak taką marionetkę! - powiedziałam.
- Więc jej popilnuj, a ja pójdę wszystko przygotować! - powiedziałam wesoło i podałam rudą osóbkę Bonowi, a sama poszukałam lin, po czym wróciłam i zaczęłam wchodzić po ścianach i mocować linki do sufitu, gdy wszystko było już gotowe, powiesiłam jeszcze nieprzytomną dziewczynę i... wyglądała jak marionetka! Tylko... tak brakowało jej... maski! Pobiegłam jeszcze po maskę lalki i jej założyłam.
- Idealnie! nie sądzisz? - zapytałam przyjaciółki z uśmiechem na twarzy.
wtorek, 25 sierpnia 2015
Tochi
Ja...podobam się mu?Spaliłam buraka i spojrzałam gdzieś w bok.A myślałam,że dziś już nic dziwniejszego się stać nie może...chyba się myliłam.
Wciąż cała czerwona rozejrzałam się wokół.Nie ma tu nic specjalnego...Strefa tylko dla pracowników,tak?
-Możemy iść dalej.
Powiedziałam idąc przed siebie.
I wszystko jasne XD
Foxy the Pirate!
-Oj nie byliśmy tutaj? Śmiem podejrzewać, że weszliśmy w strefy "tylko dla personelu"- powiedziałem z lekkim grymasem, rozglądając się po pomieszczeniu. - Chyba nie byłem w ogóle w tej części pizzerii. Sądzę, że możemy się zgubić jak pójdziemy dalej..Idziemy dalej?
Tak to jest, jak przyjaciółka mówi ci zdanie które masz napisać nie patrząc na klawiaturę XD
Tochi
Nadełam policzki jak nie zadowolone dziecko.
-Jeszcze zobaczymy...
Powiedziałam dźgając go w tors.
-Ja też raczej tu nie byłam,więc możemy tu zostać...
Powiedziałam bawiąc się rękawem swetra.
Po chwili Foxy zapalił światło.
***
Jaka ''MAM,, XD?
Foxy The Pirate!
-Problem? Jaki problem? Wystarczyłoby zawrócić, ale...Mam dziwne wrażenie, że nigdy wcześniej tu nie byłem...Eee..A ja jestem ciekawskim lisem! Trzeba pozukać włącznika światła, bo..Guzik widać - powiedziałem błądząc dłonią po ścianie w poszukiwaniu włącznika.-No chyba, że wiesz...Że chcesz stąd wyjśc - dodałem po chwili, po czym wymacałem włącznik do światła, klinąłem go roświetlając tym samym pomieszczenie.
TWOJA MAM LUBI JEŚĆ OMLETY Z DŻEMEM JAGODOWOWIŚNIOWYM ZE ŚWIECZKAMI ORZECHAMI LASKOWYMI I WŁOSKIMI W KOŚCIELE ŚWIĘTEJ OWCY
Nie pytajcie, plz.
Tochi
-Ty coś kręcisz...
Powiedziałam patrząc na niego zmrurzonymi oczami.On ewidentnie coś ukrywa...ale ja już się dowiem co...
-Em...nie...
Powiedziałam zeskakujac mu z pleców i przyglądając się pomieszczeniu.Nie mam pojęcie gdzie my jesteśmy,ale to miejsce jest jakieś dziwne...po prostu dziwnie się tu czuje...
Dotknełam ręką sciany.
-Heh...chyba mamy problem...
Żuciłam z lekkim grymasem na twarzy.
***
Około 23:10 coś ci wyśle na gmail ty sklerozo XD
Bonnie
-Brawo brawo... Bardzo ładnie 2 na 10... A tak na poważnie bardzo fajnie że kogoś złapałaś ja nikogo nie mam.- powiedziałam głaszcząc ją po głowie jak dziecko.
Jak zadała mi pytanie uśmiechnęłam się chytrze
-Mam dla deal... Podasz mi moją jedyną ukochaną najlepszą na całym bożym świecie niebieską sznurówkę to... To ci pomogę.- powiedziałam pod koniec jąkając się bo nie wiedziałam co powiedzieć i straciłam pewność siebie.(Tego lata Bonnie powraca na ekrany kin w filmie pod tytułem ,,Niebieska Sznurówka" w 3D xD)
Foxy the Pirate!
Tochi
-Um...jakoś nigdy nikt mi za bardzo nie wpadł w oko,więc nigdy nie byłam nawet zauroczona,a co dopiero zakochana...
Powiedziałam okręcając włosy wokół palca.W sumie to u nas jeśli chodzi o płeć żeńską to jesteśmy w mniejszości więc mamy do wyboru do koloru,a chłopcy mają...mniej do wyboru...oczywiście są jeszcze strażniczki,chociaż jakoś nie mogę sobie wyobrazić jednego z chłpców zakochanego w strażniczce...chociaż nigdy nie wiadomo co im tam chodzi po głowach.
Foxy The Pirate!
Tochi
Zachichotałam.
-Rzeczywiście mogli by mieć z tym "mały" problem.
Żuciłam rozbawiona wyobrażając sobie tą scene.Chyba udusiła bym się ze śmiechu,gdyby to stało się naprawde...chociaż tak właściwie to chyba nie mogę się udusić,ale skoro mogłam kaszleć i kichać...
-A ty kiedyś byłeś zakochany?
No co?Ciekawa jestem.Chociaż wątpie aby był w kimś zakochany skoro większość czasu spędza sam...
Fredbear & Foxy
-To trochę tak jakbyś się upił - rzuciłem z westchnięciem ulgi. To zawsze ma być "tylko zabawa" i tylko zwykłe "straszenie", a zawsze wychodzi tak samo. Tylko nie zawsze się opamiętujemy...Rozejrzałem się w lekkiej panice dookoła, jakbym chciał się upewnić, że Mangle nigdzie nie ma dookoła. Nie powinniśmy się tak "bawić", bo to...To jest dość niebezpieczne. Wziąłem głęboki wdech do płuc, przenosząc z wolna wzrok na Billy'ego.
-Bogu dzięki...A...A co z Mangle? Widziałeś gdzie szła?- zapytałem niepewnie, przypominając sobie, że i ona pochwyciła swoją "ofiarę".
-Jak ona coś zrobi tej lasce mogą być problemy i to nie tylko na jej psychice, ale też cała pizzeria może mieć problemy
Foxy The Pirate
-No to szczery chłop z niego..Albo powiedział to, żeby wybrnąć z sytuacji i nie obnażać się z tym, że się w tobie kocha. Dobre wyjście z sytuacji nie jest złe - powiedziałem wesoło. Pewnie biedny został przyparty do ściany i musiał wybrnąć szybko z niewygodnego tematu...Tak, taka opcja też jest możliwa.
-Ale przyznaj, że do siebie pasują, tylko byłby problem z ustaleniem tego..Bardziej..Dominującego w związku - powiedziałem z uśmiechem.
Billy.
- Pokazałem jej tylko, gdzie jest jej miejsce, ale to chyba było za ostre - powiedziałem do niego spokojnie, chociaż może próbowałem zapewnić siebie samego.
- Ten uczuć kiedy Ci odwala, a ty po fakcie nie wiesz co zrobiłeś - powiedziałem rozbawiony.
- Ale chyba ją po prostu zamknąłem w back roomie i wepchałem jej misiaka na głowe, ale to tylko tyle, chociaż tak szczerze to pewny nie jestem - powiedziałem do kolegi zgodnie z prawdą.
Tochi
-Powiedział mi to,kiedy wszyscy myśleli,że on się we mnie podkochuje.
Powiedziałam lekko się uśmiechając.Kiedy mi to powiedział moja mina,a zresztą miny wszystkich tam obecnych były bez cenne.
Przekszywiłam głowę w bok.
-Ale Freddy i Bon nie są parą...a przynajmniej tak mówili...
Powiedziałam zamyślona.A może oni kłamali?Kto ich tam wie...Jeju,ale to wszystko skomplikowane!
Jeremy
poniedziałek, 24 sierpnia 2015
Foxy The Pirate!
-Serio? No to skoro tak to tworzą uroczą parę z tym plastikowym Fredziochem - rzuciłem w sumie zgodnie z prawną. Jeżeli będą się oficjalnie hajtać, to poproszę zaproszenie na ślub. -W ogóle skąd ty to wiesz? Chyba z takimi rzeczami się aż tak nie obnaża?..Chyba, że ja o czymś nie wiem?
Tochi
-Tym razem ty wybierasz kierunek.
Powiedziałam podziwiając widoki.Czemu chłopcy muszą być wyzsi od dziewczyn?To nie fair...
Przynajmniej już mi przeszła ta "choroba".
-A ty wiesz,że w sumie to BonBon jest homoseksualny.
Powiedziałam bawiąc się jego włosami.BonBon sam kiedyś mi to powiedział.A konkretnie to wtedy,kiedy myślałam że on się we mnie podkochuje.
***
Dzieci śmieci XD Ja tam się w tym roku wypisuje z WDŻ bo ten przedmiot jest zryty XD
Foxy the Pirate!
Kiedy dziewczyna wskoczyła mi na plecy uśmiechnąłem się wesoło, dochodząc do wniosku, że Chica wcale nie jest ciężka. Może ma anoreksję? W sumie to aktualnie nie jest aż tak istotne. Dziarskim krokiem więc ruszyłem przed siebie z "bagażem" na plecach.
-Ayee...Jaki więc obieramy kurs, kapitanie?
- - - - -
Aj tam zaraz dzieci, oni też to będą przerabiać na WDŻ XD
Tochi
-Nie.BonBon to chłopak.
Powiedziałam potwierdzając słowa męszczyzny.W sumie to kiedyś też zastanawiałam się nad płcią Bona...
-Jej~
Powiedziałam wchodząc Foxiemu na plecy i oplatając go nogami w pasie.
Biedny Chao został na scenie.No,cóż...poradzi sobie...jakoś...
***
Dobra,koniec tematu XD Tu są dzieci!
Foxy The Pirate
-Na barana?...W sumie czemu nie! To wskakuj w takim razie na pokład!
- - - - - - - - - - - - - - - -
Co nie zmienia faktu, że to ty zaczęłaś! XD
Tochi
-Tak.
Powiedziałam odchylając głowę do tyłu,by po chwili położyć się na scenie.BonBon i Freddy wrócą najwyrzej o 5...
Ziewnełam i rozejrzałam się po sali.Dlaczego nikogo tu nie ma?
-Ciekawe gdzie wszyscy się podziali,chociaż z drugiej strony nie obchodzi mnie to aż tak bardzo by wstać.
Nagle wpadłam na pomysł.
-Weź mnie na barana.
Powiedziałam przybliżajac się do Foxiego i robiąc oczy szczeniaczka.
***
Ale to było dla beki XD
Foxy The Pirate!
No i Chao, który skoczył mi na głowę, powodując na ułamek sekundy zawał mojego biednego serduszka, o ile gdzieś tam jest.
-Już myślałem, że chce mi złamać kark - nawet jeżeli by to zrobił to niby bym nie umarł, ale sam fakt...Ugh! -Powinienem dopisać tego Chao do listy moich banalnych lęków - rzuciłem kątem oka spoglądając na babeczkę. No i viola! Boję się latarek, zwierzątek-balonów i jeszcze na dodatek babeczki. Ale może się do niego kiedyś przyzwyczaję.
-W każdym razie nie psuj małemu Chao marzeń, niech sobie po mnie poskacze - dodałem po chwili, jeżdżąc hakiem po drewnianej scenie, w skutek czego zostawiałem delikatne "rysy".
-Lepiej się czujesz?- zapytałem po chwili, przenosząc wzrok na dziewczynę.
- - - - -
Ej, to ty zaczęłaś o ciąży, a ciąża się znikąd nie bierze! XD
Tochi
Pokiwałam głową i kiedy Foxy wyszedł zdjełam bluzkę i spudniczke.Zamiast spudniczki ubrałam pomarańczowe getry.Potem jeszcze o wiele za durzy różowy sweter i szalik.Wyszłam zza kurtyny i usiadłam koło Foxiego.Po chwili Chao zeskoczył z mojego ramienia i skoczył na głowe Foxiemu.
-Chao!
Ofuknełam babeczke i przybliżyłam się do Foxiego,by zdjąć mu babeczke z głowy.
Kiedy już zdjełam Chao z Foxiego położyłam go z powrotem na swoim ramieniu.
-Chao!To*kichnięcie*nie ładnie tak na kogoś skakać!
Zaczełam zerkając na Chao.
***
Oni nawet jeszcze nie są parą,a ty już o tym XD
Foxy The Pirate!
-Wciąż przytulniejsze niż Pirate Cove -powiedziałem wciąż z ciekawością rozglądając się po pokoju.Słysząc jej pytanie, automatycznie przeniosłem na nią wzrok.
-Odwrócić mówisz?...Ee...To pozwól, że ja w ogóle wyjdę z tego pomieszczenia, wiesz, żeby nie było, że podlądam. Nie będę sobie psuć chociaż u ciebie reputacji. Tylko daj znać kiedy skończysz - powiedziałem z lekkim uśmiechem, odwracajc się na pięcie, by wolnym krokiem wyjść z pomieszczenia i usiąść na scenie. Nie wiedzieć czemu Show Stage i teren dookoła świecił aktualnie pustkami, nawet te dwa gejowe animatroniki gdzieś wywiało, chociaż niedanwo tutaj stały. Z cichym westchnięciem rozglądnąłęm się dookoła, dochodząc do wniosku, że to miejsce naprawdę bywa straszne w nocy.
- - - - - -- - - -
No jak się już seksowała, to dlaczego nie?XD
Małe pisklaczki by się wykluły, wielkie mi halo XDD
Tochi
-Dziękuje.
Powiedziałam siadając pod scianą.Po chwili Chao wskoczył mi na ramie i zaczął się gapić na Foxiego.
-Tak...
Powiedziałam głaszcząc Chao.
-Sama nie wiem...
Powiedziałam wyjmując z cienia sweter i szalik.
-Emmm...możesz się odwrócić?Chce się przebrać...
Powiedziałam.
Przebiore się w sweter,ubiore szalik i powinno być lepiej.(To taki sweter jak ma Snowdrop tylko,że grupszy,różowy i o wiele za duży xd)
***
Może niech od razu zajdzie w ciąże XD?
Foxy The Pirate
- Aye - Aye kapitanie, robi się~ powiedziałem i zaraz po tym ruszyłem w kierunku sceny głównej. Dojście tam zajęło mi kilka nieznacznych chwil. Ignorując niebieskiego królika i brązowego niedźwiedzia, udałem się do tego...Miejsca za sceną. Kiedy byliśmy już na miejscu, ostrożnie "postawiłem" dziewczynę na ziemię, zważając przy tym, żeby zaraz przypadkiem nie wywróciła się na posadzkę.
-No to jesteśmy na miejscu - rzuciłem coś co było raczej...Oczywiste. -I co, to tutaj spędzasz większość czasu? - zapytałem z zaciekawieniem rozglądając się po pomieszczeniu.
-Co zamierzasz teraz zrobić?
- - - -- ---- -- - - - -- - -
Kaszle, kicha...Więc dlaczego nie mogłaby mieć okresu?XDD
Tochi
W sumie to teoria Foxiego jest całkiem logiczna.W końcu w formie robota nie byłam ani razu od 7 lat...
Kiedy Foxy wziął mnie na ręce zdziwiłam się.Myślałam,że po prostu pomoże mi wstać,no ale...w sumie to czemu miała bym nie skorzystać?
-Możesz mnie zanieść do mojego miejsca za sceną.
Mruknełam.
Ale fajnie chodzi się tak wysoko!
***
Po pierwsze dobrze,a po drugie...nwm XD A ona wogóle może mieć okres?
Foxy The Pirate
Słysząc jej pytanie, odruchowo wstałem z zajętego przeze mnie krzesła i podszedłem do blondwłosej.
-Jak nie masz siły wstać, to dam sobie obciąć drugą rękę, że nie będziesz mogła ustać na nogach - powiedziałem i bez większego wahania...W ostrożny dość sposób wziąłem ją na ręce.
-Po herbatę ci wrócę później, bo tutaj w takim stanie rzecz jasna nie zostaniesz. Więc powiedz mi do jakiego portu dobijamy?...Eee..W sensie...Gdzie mam cię...zabrać- rzuciłem po chwili, spoglądając na dziewczynę.
Nie, nie ,nie, nie. Zostań moim osobistym przypominaczem o Gmailu, bo o niego nie dbam, a muszę zacząć XD
PS. Czyżby Chica dostawała pierwszego okresu? B'))
Tochi
Po chwili przyszedł do mnie Foxi.
-Nie.Właściwie to*kaszle*to wogóle nie powinnam kichać ani kaszleć.
Powiedziałam.Ja naprawdę nie wiem o co tutaj chodzi!
-To miło,że się o mnie martwisz.
Powiedziałam biorąc łyka herbaty,która na szczęście już wystygła.Westchnełam.Spróbowałam wstać i co?Grawitacja znów wygrała.
-Pomożesz?Nie mam siły wstać...
Żuciłam w stronę Foxiego.
***
Postanowiłam,że już więcej nie bd ci przypominać o gmailu XD
Foxy The Pirate!
Po upływie może 10 minut, zdałem sobie sprawę, że Chica wciąż nie wraca. Ciut mnie to przejęło i zrezygnowałem z mojego dotychczasowego zajęcia, postanawiając tym samym, że pójdę jej poszukać. Znaczy.. "poszukać", bo w gruncie rzeczy miejsce jej położenia była oczywiste, więc może bardziej poszedłem sprawdzić co z nią. Kilka minut marszu zaprowadziło mnie do kuchni, gdzie przy stole siedziała Chica.
-Długo cię nie było... - zacząłem powoli, siadając na krześle, na przeciwko dziewczyny. - Często miewasz takie..."Wahania zdrowotne"?
Fredbear
-Billy! Billy..Słuchaj..Ee...Co zrobiłeś z tą dziewczyną?- zapytałem co jakiś czas się jąkając, bo wiedziałem, że to co mogę usłyszeć, może...Mną wstrząsnąć w skuteczny sposób.
Snowdrop
Kiedy chłopak wrzucił mnie do pokoju zaryłam policzkiem o podłoge i zdarłam sobie z niego skóre.Zacisnełam zęby.
Po chwili poczułam jak chłopak zakłada mi coś na głowę,ale...dalej nie stało się nic...po prostu zostałam sama po środku ciemności.
Czy on naprawdę z tąd wyszedł?Zdjełam z głowy maskę misia i podniosłam się z podłogi na drżących nogach po czym podeszłam do dżwi.Pociągnełam za klamkę i nic.
Chyba się zatrzasneły.Nie mogłam znaleść włącznika światła,więc zaczełam na oślep grzebać w narzędziech.W końcu znalazłam coś co w dotyku przypominało łom.Podeszłam do dżwi i zaczełam się z nimi mocować.W końcu mi się udało.Odrzuciłam łom za siebie i skierowałam się do łazienki,gdzie spojżałam w lustro.
Krew cieknie mi z policzka i głowy,warkocz się rozpadł i mam teraz szope na głowie i jestem brudna,ale po za tym nic mi nie jest.
Cała drżąc skierowałam się do tylnego wyjścia z pizzeri.Nie zamierzam zostać w środku,a do głównych dżwi nie pójdę.
Tylne dżwi były otwarte,więc wyszłam przez nie i weszłam na dach pizzeri,gdzie usiadłam.
Zaczełam po cichu łkać...
Billy & Mangle.
Kiedy zaczęła płakać, zacząłem się śmiać i upuściłem ją. Nienaturalnie przekrzywiłem głowę na bok, śmiejąc się przy tym dalej.
Proszę niech ktoś to powstrzyma - mówiłem jednak takie słowa do siebie w duchu. Błagałem o to wszystkich bogów jakich znałem. Nie chciałem, tak naprawdę, zrobić jej żadnej krzywdy.
Otworzyłem backroom, odchrząknąłem cicho, po czym szarpnąłem dziewczyną i wrzuciłem ją do pomieszczenia, wziąłem jedną z głów misia i założyłem jej na głowę, a moje ręce trzęsły się.
To był obłęd. Czułem się dobrze, a zarazem źle. Nie wytrzymam dłużej. JA PO PROSTU MUSZĘ JĄ ZABIĆ. NIE MOGĘ. MOGĘ. NIE. Boże, czy ty w ogóle istniejesz?!
Złapałem się za głowę i próbowałem się powstrzymać, jednak po chwili zostawiłem ją w tym ciemnym pokoju, zgasiłem światło, wyszedłem i zatrzasnąłem głośno, stalowe drzwi.
_______________________________________________________________
Pobiegłam z dziewczyną do Bonnie, kiedy już koło niej byłam wesoło i radośnie się uśmiechnęłam, chwaląc się zdobyczą.
- Bon! Bon! Patrz! Mam człowieka! Powieśmy go... Pomóż mi! - powiedziałam do niej radośnie.
Miałam szczerą nadzieje, ze naprawdę mi pomoże, w końcu kto ją przypilnuje kiedy ja będę wieszała sznury na suficie?
No kto jak nie ona?! Spojrzałam na nią z maślanym spojrzeniem.
- o proszę, bo ona zaraz może się obudzić! - powiedziałam.
Info :)
Co z tego, że jeszcze nie jest dokończony, zapoznajcie się z nim! :)
To nasze drugie RP, w którym mamy więcej...Możliwości. Będziecie bez problemu mogli rozwalać ręką ściany (i nie mówię tego z ironią, mówię to całkiem serio) =3
No...I nie, nie zostawiamy tego RP, będziemy brnąć w nim dalej i dalej, tylko tak na chwilę "przystanęło" gdyż ja i Kopa pracowaliśmy nad tym blogiem wyżej, nie ma spiny ;)
Nightmare Foxy
miałem wielką ochotę kogoś skrzywdzić więc wszedłem do pomieszczenia byli tam jeszcze dwaj stróże dziewczyna w fioletowych włosach którą złoty misiek wyniósł z biura został tylko chłopak lecz szybko wybiegł .Po niedługiej chwili Z korytarza dobiegł mnie krzyk poszedłem za dźwiękiem na podłodze Wyłożył się chłopak co przed chwilą uciekł w popłochu z biura zmierzyłem go wzrokiem Wyszczerzając ostre jak brzytwa zęby podniosłem go za szyje do góry i rzuciłem nim o ścianę twarz chłopaka zalała się krwią próbował się podnieść złapałem go za włosy z dużą siłą przyłożyłem mu z pięści w brzuch walnąłem hakiem w głowę padł na podłogę nieprzytomny pociągnąłem go za sobą i poszedłem wzdłuż korytarza stanąłem przed drzwiami do jakiegoś schowka i tam go wrzuciłem i zatrzasnąłem z hukiem drzwi po czym zniknąłem w cieniu ciemnego korytarza.
niedziela, 23 sierpnia 2015
Tochi
Kiedy wstałam czułam się jeszcze gorzej.Czułam się jagby ktoś walił mi młotkiem w głowę.Kiedy próbowałam wstać,od razu straciłam równowagę i upadłam na tyłek.Mruknełam coś pod nosem i wstałam.
-Pójdę zaparzyć*kichnięcie*sobie cherbaty...
Powiedziałam powoli kierując się do kuchni.
Kiedy byłam na miejscu zaparzyłam sobie cherbaty z cytryną i usiadłam na krześle.
Nie wiem co się ze mną dzieje,ale to nie jest normalne!Wziełam łyka cherbaty i pisnełam.
-Cholera!To go-
Chwileczke...czy ja właśnie po raz pierwszy w życiu przeklnełam?Ok...
sobota, 22 sierpnia 2015
Jeremy
Fredbear
Zacząłem czuć, że ja nie chciałem, żeby ta sprawa tak się potoczyła, że nie chciałem, żeby to miało taki finał..I czułem, że zdecydowanie za łatwo dałem ponieść się tej furii...Znowu chciałem odzyskać kontrolę. Załkałem cicho, spoglądając na fioletowo-włosą dziewczynę. JA TAK BARDZO NIE CHCIAŁEM ROBIĆ JEJ NIC ZŁEGO...Naprawdę nie chciałem...NIEE CHCIAŁEM NICZEGO NIKOMU ZROBIĆ...Nie chciałem..
Podszedłem do niej i oszczędzając sobie odbieranie jej przytomności, uchwyciłem ją w żelazny uścisk i powoli wyszedłem z pomieszczenia, kierując się do backroom'u.
-Dlaczego chodzisz bez stroju? W miejscu gdzie pizza jest gorąca, a animatroniki przynoszą dzieciom zabawę, nie jest to dozwolone! - przyuważyłem zgodnie z resztą z zasadami naszej Pizzerii. -Ale nie bój się obiecuje, że nie będzie boleć! To zajmie tylko chwilę! - powiedziałem "wesoło", nie zważając na szarpanie się tego biednego, oszołomionego endoszkieletu.
Szedłem przed siebie z determinacją i doszedłem w końcu przed stalowe, masywne drzwi, na których plakietce napisane było "backroom". Nacisnąłem na klamkę a drzwi z cichym skrzypnięciem się otworzyły, a ja wraz z dziewczyną wszedłem do środka. Trzymałem ją jedną ręką, a drugą powoli podreptwałem do jednego z pustych stroi brązowego misia. I już miałem wciskać ją do środka, łamiąc przy tym kości, jednak...W pewnym momencie d mych uszu dobiegła cichutka i spokojna melodia. Pozytywka. Po prostu ciche i spokojne dźwięki pozytywki stopniowo powodowały, że najzywczajniej w świecie począłem z wolna..Odzyskiwać zdolność logicznego myślenia. Kiedy moje zmysły już powróciły do normalności i zdałem sobie sprawę z tego co chciałem zrobić...Upuściłem dziewczynę na podłogę i ignorując łzy, które mieszały się z krwią przy oczach. Ja kurwa mać nie chciałem być zły. Ta zabawa nie miała się tak skończyć, to zabrnęło za daleko. Zdecydowanie za daleko.Zostawiając dziewczynę samą w backroomie, szybko wyszedłem z pomieszczenia, kierując się do mojej kanciapy. Ja już mam tego do kurwy nędzy dość.Zamknąłem się w niej od środka , czując napływ aż za dużych emocji.
Snowdrop
Kiedy otworzyłam oczy coś ciągneło mnie za włosy.Chciałam się wyrwać,ale nie dałam rady.A więc...to koniec,tak?Zgine i dołącze do rodziców gdzie kolwiek teraz są.Zaczełam płakać...to po prostu już za durzo.Odezwała się we mnie ta mała dziewczynka bojąca się wszystkiego.Przestałam się ruszać i tylko płakałam bez głośnie...
-Żegnaj świecie...
Powiedziałam cichutko zamykając oczy...boje się,ale najwyraźniej...to koniec...
*Może być -,-?*
Michi/Violet & Billy/Mangle
Nagle słychać było huk. W wentylacji coś zaczęło iść, spojrzałam jak Violet odruchowo prawdopodobnie pięścią wali w przycisk od drzwi, by je otworzyć.
Nagle przez wentylacje wpadł ten biały wilk... czy tam lis, szczerze to w tej chwili mnie to nie obchodziło, zwłaszcza, że zaczął 'krzyczeć' w naszą stronę i niebezpiecznie się zbliżać, patrzyłam na Snowdrop. Co ona wyprawiała?!
- Co ty odpierdalasz kobieto, w podskokach wyjdź stąd jeśli życie Ci miłe, bo jeśli nie wiesz, to one ważą ponad 190 kilogramów i są opętane! - warknęłam niebezpiecznie w jej stronę i nagle dostałam czymś w łep. Czułem tylko, że ktoś mnie bierze i przerzuca przez ramie... Zimne ramię.
- Mam jedną! Ahoy, nie możemy straszyć dzieci! Musimy Cie przystroić! - usłyszałam mocny akcent pewnej kobiety i całkowicie straciłam jakąkolwiek świadomość.
________________________________________
Patrzyłem z wentylacji jak Mangle łapie tego obojniaka, którego nie lubiłem od samego początku, wyskoczyłem z wentylacji i otworzyłem drzwi, by nasz skromny, wielgachny, złoty miś też się zabawił.
- Witamy w Freddys fazbears pizza, gdzie pizza jest ciepła, a animatroniki ch-chcą was za-zabić! Zabawić! - krzyknąłem radośnie, po czym podlazłem do tej bialo-włosej i wiecie co jej zrobiłem?
Wziąłem pałkę która leżała nieopodal i jej przyjebałem w łep, tak ze straciła przytomnośc i padła na ziemie. Wziąłem ją na ręce z psychicznym uśmiechem.
- Druga z głowy - powiedziałem radośnie i patrzyłem jak sobie poradzimy z resztą. Przy okazji upuściłem jednak dziewczyne i zacząłem ja ciągnąc za włosy do back roomu, w końcu muszę ją przystroić!
Snowdrop
Teraz czułam tylko jedno.Muszę coś uszkodzić...bardzo mocno uszkodzić.Kij mnie obchodzi to,że oni są wielkimi stalowymi robotami.Skoro gołą pięścią przebiłam na wylot kilku centymetrową sciane to dam sobie rade z nimi.W końcu nie wytrzymałam i z całej siły walnełam w sciane przebijając ją na wylot.
-Jeśli zaraz nie znajdę czegoś co mogę rozdupczyć to zajme się wami!
Krzyknełam pacząc na moich współpracowników.Poczułam jak moje zdrowe oko robi się czarne.
Kiedy odwróciłam się do tyłu za mną stało kilka postaci.Kiedy oni tu przyszli?Warknełam coś i wyjełam pięść ze sciany.
Fredbear
-Byliśmy tam także pierwszej nocy, ale Billy troszkę stchórzył i nie dał mi się pobawić z tymi endoszkieletami, a ciebie nie spotkaliśmy...haha! A ja chciałem tylko wepchać je do stroju..Nie możemy pozwolić, żeby straszyli dzieci! - powiedziałem szczerze, gdzie nie gdzie się mocno ścinając. Stawiając ciężko kroki, ruszyłem przed siebie, czując tylko natychmiastową potrzebę zrobienia komuś..Czemuś krzywdy...
-Nie, nie mamy planu....W sumie...Mamy. Wepchać te straszne endoszkielety do strojów Freddyego w backroomie, dzieci inaczej będą przerażone - wyjaśniłem, a kiedy ujrzałem zamkięte, żelazne drzwi, trochę zwątpiłem. Podszedłęm do nich i położyłem na nich zakrwawione, żółte i masywne łapki, zostawiając przy tym krwawe ślady.
-Oni nie chcą przyjąć naszej pomocy - wyszeptałem cicho, po czym wziąłem mocny zamach i pięściami uderzyłem w drzwi, lecz rozległ się tylko huk, który głuchym echem odbił się po pizzerii. Spróbowałem tego sposobu jeszcze dwa razy, jednak odpowiadał mi tylko huk, a drzwi wciąż pozostawały na swoim miejscu. Zaśmiałem się nie kontrolując w sumie tego, po czym spojrzałem na kompanów, a potem na wentylację. Byłem..No jak na niedźwiedzia przystalo dość..Masywny, więc ja nie miałem jak się zmieścić w wentylacji, ale oni...- Czekam na was w środku - oznajmiłem krótko, po czym w niezauważalny dla nich sposób zacząłem materializować się w swego rodzaju iluzję, w coś co jest widoczne, zaś nienamacalne, w coś co oni odbierali jako halucynację. Bez furii nie ptorafiłem tego dokonać zaś kiedy odzywała się moja "zła strona" ten manewr nie był trudny. Więc już bez problemu przeszedłem do ich pomieszczenia, chociaż oni mogli to zauważyć może jako...Ten cień kątem oka. To coś, co nie raz widzisz w pokoju przez ułamek sekundy, a kiedy się odwracasz nic tam nie ma. Z tą różnicą, że gdyby oni się odwrócili to...Z całą pewnością...Zobaczyli by mnie. Wielkiego żółtego niedźwiedzia z którego pustych oczodołów lała się krew i który cały pysk umazany miał w szkarłatnej mazi... Ale wciąż pozostawałem tylko halucynacją. Czymś w rodzaju cienia. Zrobienie mi czegoś w tej postaci było..Nierealne. Było niemożliwe. Ale i ja nie mogłem nic nikomu zrobić na razie w tej postaci, a bardziej...Nie chciałem. Po prostu wgapiałem się w ich plecy, czekając na moich kompanów.
Michi & Billy (Troszkę Mangle)
- Pierdole, nie robię, zamknijcie te pierdolone drzwi - powiedziałam z nuta paniki w głosie i ja zamknęłam te po prawej, a Vi jako że była najbliżej te po lewej.
- W sumie, to mamy dużo energii, więc powinniśmy to przeżyć, tak sądzę - powiedziałam i przymknęłam jedno oko, nagle zmęczenie poszło w pizdu, adrenalina zaczęła skakać wesoło w żyłach, a ja sama czułam się nieco, bardzo spanikowana.
- Żeś wykrakała z tym zabijaniem Amy - powiedziałam z uśmiechem na twarzy do niej, próbując zachować jako taki spokój w głosie i na twarzy.
____________________________________________
- Okejka! Zgadzam się na taki układ, w sumie to ja tez nie pamiętam kiedy mam swoje urodziny, ale jesteśmy żałośni - stwierdziłem w zamyśleniu, a mimo wszystko z uśmiechem.
- Nie wiem, chce tylko położyć łapska na ich cudownych, słodkich, podwójnych bateriach i przy okazji się zabawić - powiedziałem zgodnie z prawdą na spokojnie i miną szatana z czeluści piekieł.
Zacząłem nienawidzić nocnych stróżów - Tak bez powodu. Chciałem ich po prostu teraz mocno uszkodzić, wiedziałem, że to źle, ale to było gorsze niż instynkt zwierzęcia.
- Tak, czemu nie! Chodźmy po nią! - powiedziałem wesoło, jednak nie trzeba było jej szukać bowiem stała koło sceny, pomachałem jej razem z misiem, a kiedy nas tylko zauważyła również nam odmachała, by po chwili do nas podejść.
- Ja-ja-jasne chłopcy! - zaczęła się lekko ścinać.
- Czemu tak późno, jest już trzecia noc, a my dopiero teraz idziemy im skopać dupy grupowo? - zapytała z uśmiechem i jak gdyby nigdy nic, zmieniła postać w tą animatroniczną. Ja byłem w ludzkiej, ponieważ w niej miałem szanse coś zrobić. Coś sensownego.
Dziewczyna nagle zaczęła wchodzić po rurach do góry i tak o chodziła po suficie.Uznałem to za dziwne.
- Ta... Dobra idziemy! Mamy jakiś konkretny plan? - zapytałem wesoło kompanów.
Snowdrop
Spojrzałam na dziewczyne nie pewnie.Błagam!Niech mnie coś zdenerwuje!Jeśli uda mi się zdenerwować to bez problemu będe mogła coś zrobić!Kiedy ostatnio dostałam ataku rozwaliłam pół psychiatryka...a potem straciłam przytomność,bo te ataki wysysają ze mnie energie.
Coś czuje,że te dżwi nie wytrzymają natarcia dwuch animatronów na raz.
Kiedy w moich żyłach zaczeła płynąć adrenalina,uśmiechnełam się szeroko.Właśnie na taki bodzieć zewnętrzny czekałam...coś czuje,że ten atak będzie wyjątkowo silny.
Jak gdyby nigdy nic oparłam się o ściane i całkowicie oddałam się szaleństwu.
-Będzie zabawa~
Fredbear
-Billy..Ja nie wiem czy do dobry pomysł..Wiesz..Pierwszego dnia trochę przegiąłem...W sumie..W nocy po coś tu jesteśmy, masz rację. Idziemy - odparłem z determinacją. Inna rzecz, że jestem zirytowany, więc w końcu jakoś się "wyżyję", a poza tym większośc tych Strażników mnie..Hm..Denerwuje w jakiś sposób.
-Może pójdziemy jeszcze po Mangle? - zapytałem się billyego, kiedy przechodziliśmy koło sceny. Po chwili, kiedy ujrzałem białego lisa, uśmiechnąłem się wesoło i pomachałem w jej stronę. -Mangle! Idziesz z nami do strażników? - zapytałem, czując, jak stopniowo, acz skutecznie moja..."Zła strona" zaczyna brać górę nad moim zachowaniem i pierwszy raz aż tak mi to nie przeszkadzało.
Snowdrop
Spojżałam zdziwiona na blondyna.Myślałam że to cipa,a tu proszę,wyszło szydło z worka!
Schowałam zdjęcie z powrotem i spojrzałam na kamerki.
-Eeee...Michi...te animatrony tu idą...
Powiedziałam podając jej kamere.
Już było słychać ich kroki.
Błagam,niech dostanę ataku!
Michi & Billy.
Zmarszczyłam nos i warknęłam cicho tylko zdegustowana jego zachowaniem.
- Co Cie ugryzło? Kołka z dupy wyciągnij, bo coś dziś spięty jesteś - powiedziałam tylko z ironią w glosie i prychnęłam. Ale, co jak co. Uraził moją dumę krzycząc na mnie. To źle.
Tak szczerze, to nie za bardzo wiedziałam, co mam myśleć o jego zachowaniu wobec mnie.
W ogóle zmienny z niego chłopak, raz taki, raz taki, a ja nie wiem jak mam się zachować w stosunku do jego osoby! No cóż za... Westchnęłam tylko ciężko na własne myśli.
__________________________________________
- To już jutro? - zapytałem zdziwiony, całkiem zapomniałem! I nie mam prezentu... E coś się wykombinuje! Jeszcze dużo czasu jest, dam sobie radę! Ja bym nie dał?
Nagle wstałem, już całkiem będąc sobą. Nie no dobra, miałem ochotę kogoś zabić,a le to inna beczka w ogóle.
- Jestem całkowicie za - powiedziałem po jego słowach kiwając w górę i dół głową, jakby potwierdzając swoje własne słowa, tak jestem dziwny.
Na jego kolejne słowa zaśmiałem się wesoło i dość dziwnie jak na mnie.
- Po tym wszystkim, ja chyba też - powiedziałem zgodnie z prawdą, inaczej byłbym w czyśćcu, czy coś. Wstałem z ziemi i spojrzałem na chłopaka szczerząc się złowieszczo
- A ja mam ochotę wypruć im flaki, chodźmy - powiedziałem i się szeroko i trochę psychicznie uśmiechnąłem.
Foxy The Pirate & Fredbear
-Ej to..To nie dobrze...- rzuciłem w zmartwieniu, spoglądając na dziewczynę.
Kiedy ta oparła się na ścianię i zasnęła, mniej więcej mi ulżyło, bo targnęła mną nikła nadzieja, że jakoś jej się polepszy, bo takie stan rzecz biorąc normalny nie był i nie ukrywając mnie to zamartwiło.
Fredbear
-Sobota?- zapytałem niepewnie spoglądając na chłopaka. Klasnąłem w dłonie w zadowoleniu. -A więcj jutro Niedziela!...No to ja mam pomysł. jutro mam "urodziny" i robimy..Męską imprezę! W końcu jutro nikogo nie ma na żadnej zmianie~ A dawno nie mieliśmy "imprezy"! - powiedziałem wesoło, spoglądając na Billyego. -Mam nadzieje, że jesteś "za" - dodałem po chwili patrząc pytająco na chłopaka. -Swoją drogą, pieprzyć kościół jestem ateistą - mruknąłem niezbyt zadowolony, z cichym westchniećiem.
-Jezu, mam ochotę kogoś zabić. To się skończy źle - jęknąłem cicho, podwijając kolana.
- - - - - -
Brak weny, Panie wybaczą ;__;
Jeremy
Snowdrop
-To czemu żaden jeszcze nie przyszedł nas zabić?
Nie zdziwił mnie fakt że są opentane.Sama się tego domyśliłam wczoraj.
Wyjełam z kieszeni moje zdjęcie rodzinne.Wczoraj odczepiłam je od misia.Przejechałam po nim z palcami z ciężkim westchnięciem.Na zdjęciu po lewej,znajdowała się piękana kobieta o czarnych jak smoła włosach,złotych oczach i dość ciemnej karnacji.Po prawej znajdował się przystojny męszczyzna o krótkich brązowych włosach,granatowych oczach i brzoskwiniowej cerze.Po między nimi znajdowała się urocza,mała dziewczynka o krótkich,czarnych włosach,brzoskwiniowej cerze i błękitnych,jak nie zapominajk oczach.To było tak dawno...
Uśmiechnełam się lekko.
Moja matka,Ines była hiszpanką,a ojciec Florian Anglikiem
Michi & Billy
- No cześć - rzuciłam w jego stronę - To facet powinien pierwszy się przywitać, nie sądzisz? - zapytałam spokojnie.
- Młody człowieku, nauczyć się zasad dobrego wychowania? - zapytałam z rozbawieniem w głosie chłopaka. Nie żeby coś, zrobiłam to dla żartów, ale jednak w jakimś stopniu mnie to dotknęło. Byłam zirytowana, nie do końca o taki efekt mi chodziło, ale to pewnie przez zmęczenie. Nie mam siły.
Spojrzałam ze zdziwieniem na biało-włosą. Naturalne? Czyżby była albinoską? Nie, nie miała czerwonych oczu... Ale w sumie miała niebieskie oczy, znaczy jedno oko, dobra nie będę się nad tym dłużej zastanawiać.
- Rozumiem, dla mnie nie jest nudno, według mnie to miejsce jest dziwne i animatroniki są opętane i chcą nas zabić wszystkich - powiedziałam z delikatnym uśmiechem do nich. Sięgnęłam ręką do torby, by wyjąć termos z kawą. Mocna kawa powinna załatwić sprawę i mnie rozbudzić.
Wlazłam sobie troszkę do kubeczka i zaczęłam sączyć mój ulubiony napój z uśmiechem na ustach.
_________________________________________________
Wyjąłem jakąś szmatkę z kieszeni i wytarłem nią oko, bo ten czarny płyn zaczął mnie już irytować.
Na jego słowa delikatnie się uśmiechnąłem, prawdopodobnie to tylko ja wszystko wyolbrzymiałem.
- Tak, pewnie masz racje - powiedziałem do kolegi zaraz po jego zdaniu.
- Teorie spisowe? Nie wiem, możliwe - powiedziałem z uśmieszkiem na twarzy.
Byłem dość zmęczony, jednak, kontaktowałem i chyba wiedziałem jaki jest dziś dzień tygodnia.
Zastanowiłem się jednak chwile będąc nie do końca pewnym swojej odpowiedzi w jego stronę.
- Wydaje mi się, ze sobota - powiedziałem jednak już po chwili.
- O nie, jutro niedziela trzeba iść do kościoła... Ta, pamiętam za życia to było moje największe zmartwienie - powiedziałem rozbawiony. W sumie, to za poprzedniego życia zbyt wiele nie pamiętam.
Tochi
-Wcześniej nie czułam się źle...
Mruknełam wtulając się w koc.Lekko przymknełam oczy i oparłam się o ściane.
-Yhm...
Mruknełam "zasypiając" od razu.
***
Jestem w kuchni i piecze babeczki.Negle babeczki zeskakują z tacy i atakują mnie.Potem do kuchni wchodzi różowy jednorożec,który nosi zieloną sukienke ślubną.WTF?
Foxy The Pirate
Powoli wstałem, biorąc z drugiego końca pomieszczenia puchaty, niebieski kocyk na którym były statki i inne takie "śmieszne' rzeczy.
-Aye...Tak mi się wydaje..Chociaż...Ar...Nie mam pojęcia...Niby czujemy..Jesteśmy podatni na zimno, ciepło...Nie wiem, mi się to nigdy nie zdarzyło - powiedziałem narzucając koc na ramiona dziewczyny,by jakkolwiek...Pomóc się jej pozbyć zimna.
-To chyba nie najlepszy znak..Może..Ee..Położysz się...Odpoczniesz?
Tochi
-Ehh...po za tym,że*kaszle*czuje się jagby wrzucili mnie do zgniatarki,to tak.
Nagle zrobiło mi się zimno.Bardzo zimno.
-Coś*kichnięcie*jest nie tak.Animatroniki*kaszle*chyba nie mogą chorować,prawda?
Spytałam drżąc z zimna.
Foxy The Pirate
- Eee.. na zdrowie. Wszystko Okej?
Jeremy
Tochi
-Yhm.Ciekawe ile to jeszcze potrwa.
Powiedziałam i nagle...
-A-a-apsik!
Co jest?!Czy animatronik może kichać?
-Eeee...nie zabardzo wiem co to miało być,ale...APSIK!
W jednej chwili poczułam się źle.Czułam się jagby...wrzucono mnie do zgniatarki.
Foxy The Pirate!
Słysząc jej słowa, zastanowiłem się nad nimi dokładnie. W sumie miałą sporo racji. Sporo...
-Ha, wiesz, ja bym z chęcią to zmienił, ale boję się tych ich latarek..A jeszcze jak Ballon Boya nie ma "przy mnie" to mam bardzo kiepskie szanse na osiągnięcie...Czegokolwiek w postraszeniu ich. Lipa - powiedziałem z lekkim grymasem. - Ale masz racje, jeszcze nigdy się tak nie..Hm..Nie leniliśmy. Coś się chyba zmieniło. Nie podoba mi się ta zmiania -przyuważyłem z niezadowoleniem. - Ale tobie to chyba nie przeszkadza, nie? -no w końcu ona sama nie lubi straszyć strażników.
Tochi
Po chwili nie wytrzymałam i roześmiałam się.
-M-migdali?HA!Jurz to widze oczami wyobraźni!
Powiedziałam śmiejąc się.
Kiedy się uspokoiłam spojrzałam na Foxiego.
-Ehhh...no dobrze.
Powiedziałam przewracając oczami.
-Czy tobie też nie wydaje się dziwne to,że choć jest 2 noc to i tak nikt nie zajmuje się strażnikami?
Foxy The Pirate!
Spojrzałem na Chicę nieco...Zdziwionym wzrokiem. -Nie, sęk w tym, że ja mogłem to zrobić, ale ja tego nie zrobiłem.Z resztą nie wiem co ta laska robiła z Goldisiem i w sumie nie obchodzi mnie to z kim ten chłopak się migdali, koło tyłka mi to lata, ja się w tym żadnego spisku nie doszukuje, tylko po prostu niew iem o co chodzi. Może mam rozdwojenie jaźni? -rzuciłem w zamyśleniu.
-Może po prostu wezmę winę na siebie i zwalę to na mój wadliwy system..Ale nieważne, nie przejmujmy się tym!
Tochi
-No...przede wszystkim pogodziłam się z Mengle i już nie jestem tak nieśmiała jak kiedyś.
Powiedziałam.
-Co?Że niby TY zaatakowałeś jakąś dziewczyne i Goldena,a potem obraziłeś Billego?Czy im ktoś namieszał w obwodach,czy co?Przecież ty nie mogłeś tego zrobić...a tak wogóle to co ta dziewczyna robiła z Goldenem?Coś mi tu nie pasuje...
Powiedziałam trochę zirytowana siadając obok Foxiego.
Foxy The Pirate
-Przede wszystkim to, że...Ee..Natarłem na życie takiej jednej laski i na zdrowie Fredbeara..A..No i Billy coś tam jęczał, że go zwyzywałem i zmieszałem z błotem. Na razie nic poza tym - rzuciłem z lekkim grymasem.
Tochi
-Oj,to szkoda...Ale na pewno się pogodzicie!A u mnie jest bardzo dobrze.
Powiedziałam uśmiechając się serdecznie.
-A tak właściwie to o co cię oskarżyli?
Spytałam z ciekawości.
Foxy The Pirate
Uśmiechnąłem się słabo w jej stronę, lekko odwzajemniając uścisk.
-Ahoy Tochi! - powiedziałem w miarę wesoło. Na jej pytanie odpowiedziałem w sumie bez większego wahania. -Ee...No w sumie nie najlepiej..W sensie bywało lepiej. Pokłóciłem się z Billym i Fredbearem o coś czego włąściwie nie zrobiłęm, ale to tak marginesem rzecz ujmując...Ta...A co u ciebie? Coś ostatnio z Mangle chyba się zaczęłaś kolegować, nie?-zapytalem z uśmiechem
Tochi
Następnej nocy postanowiłam odwiedzić Foxiego.Dawno z nim nie rozmawiałam.
Znalazłam go dość szybko.
Przytuliłam go lekko na przywitanie.
-Hej,Foxy!Co u ciebie?Dawno nie rozmawialiśmy.
Żuciłam odsuwając się od niego.
Snowdrop
-Moje też są naturalne.
Powiedziałam.W końcu nie farbowałam ich,co nie?
-Jak na te chwile to mi się tu podoba,tylko trochę tu nudno.
Powiedziałam lekko się krzywiąc.
Po chwili sięgnełam do plecaka i wyjełam z niego moje tabletki.Mam je zażywać dwa razy dziennie.
Włożyłam jedną do ust i szybko popiłam ja kawą.Fuj!One smakują jak cytryna upaprana sosem pomidorowym i octem!
Fredbear
Czasami takie zachowanie było..W stylu Foxyego, tak mi się przynajmniej zdawało. Trudno mi orzec, nie znam go.
-Chociaż wiesz, może przywieźli nowego Lisa - Pirata na zastępstwo i ktoś robi ci nieprzyjemny żart?- zapytałem chociaż wiedziałem, że taki obrót sprawy byłby..Nieprawdopodobny.
-Ale naprawa później, teraz naprawdę nie mam do takich rzeczy głowy, jeszcze się niepotrzebnie przy tym zdenerwuje, a wiesz, dokąd takie głupie rozdrażnienie może mnie doprowadzić~ - rzuciłem z lekkim grymasem. -Ta...To wiesz, jaki dzisiaj jest dzień tygodnia? -zapytałem po dłuższej chwili milczenia.
Michi & Billy.
Poszłam na mechatronike, animatronike i inne takie duperele. Ta, zawsze mnie takie rzeczy kręciły, jednak nie wiem , czy uda mi się skończyć studia jak tak dalej pójdzie.
Kiedy jednak dziewczyna zadała to pytanie, to zbiło mnie trochę z tropy.
- Tak, moje tak - powiedziałam do niej uśmiechając się delikatnie.
- Moje farbowane, ale chyba nikogo to nie dziwi - powiedziała Violet z uśmieszkiem.
- A jak Ci się podoba ta praca Amy? - zapytałam się dziewczyny zmieniając temat.
____________________________________________
- Nom, dokładnie - powiedziałem z lekko wymuszonym uśmiechem na twarzy. Podniosłem wzrok na chłopaka, zakryłem swoje 'chore' oko, by jednak po chwili odsunąć rękę, bo smar mnie pobrudził. Na moich ustach pojawił się grymas niezadowolenia.
- No...Dobra... - powiedziałem niepewnie na jego słowa.
- Mógł nie mówić takich rzeczy... - powiedziałem tylko.
- Albo mógł powiedzieć to inaczej, tak jak zawsze, gdy się z wami wyzywam - dodałem po chwili spokojnie i znów zachciało mi się płakać, więc szybko schowałem twarz w kolanach by nie wyjść na ciotę, którą i tak chyba byłem. Hehe.
Fredbear
-Nie ma "kiedyś skorzystam", zaraz zobaczymy co z tobą nie tak, nie możesz przecież paradować z takim okiem, no coś ty - odparłem, po czym wsłuchałem się w historię Ballon Boya na temat Foxyego. -Nie wiem, typ ma chyba jakieś gorsze dni czy coś w tym stylu, nie przejmuj się, przejdzie mu, wiesz, ludzie gadają różne rzeczy w napływie emocji - powiedziałem wzruszając ramionami.
-Luz przyjacielu, nie przejmuj się tym, w końcu cię przeprosi, przejdzie mu- zapewniłem z lekkim uśmiechem. W końcu znam Foxyego i bywa on...Wybuchowy dość i impulsywny, więc..
Snowdrop
-Ale ci fajnie.Zawsze chciałam iść na studia.
Moim największym mażeniem zawsze było to żeby zostać nauczycielką języków obcych.Ciagle chce nią zostać,ale nie mogę.
Westchnełam ciężko przeciągajac się.Sięgnełam do plecaka,którego przyniosłam ze sobą i wyjełam z niego termos,wypełniony mocną kawą z miętą i miodem.Nie typowe połączenie,prawda?Po za tym w plecaku mam jeszcze mojego misia i kilka innych pierdułek.
-A wasze włosy są naturalne?
Spytałam obie dziewczyny.
Vi (Troszku Michi) & Billy.
To chyba dobrze.
- No Biedny Jeremy, a co do Ciebie Michi to właśnie czemu nie wzięłaś sobie wolnego? - zapytałam się jej z ciekawością, po co tyle pracować i tracić utratą zdrowia?
- Ech... Kasy mi brakowało, ja chodzę zaocznie na studia, wiecie, a jako że nie miałam w ostatnim roku za dobrych wyników to trafiłam na płatne - powiedziała, po czym zasłoniła usta ręką i ziewnęła, poklepałam ją po ramieniu.
- Biedna ty... - powiedziałam tylko, po czym spojrzałam na Snowdrop i się delikatnie uśmiechnęłam w jej stronę.
- Swoją drogą, Jeremy pewnie znów się spóźni - powiedziałam z uśmiechem na twarzy.
________________________________________
- Wiesz? Tak szczerze, to chyba wolałem fioletowy - powiedziałem do niego spokojnie, z tym samym wyrazem twarzy co przed chwilą.
- Nie wiem, wszystko zrobili u mnie dobrze, prócz tego oka... - powiedziałem do niego.
- Ta, dzięki, prawdopodobnie kiedyś skorzystam - powiedziałem do niego tylko.
Na jego kolejne słowa westchnąłem tylko i opowiedziałem mu o wczorajszej sytuacji, omijając oczywiście wszystkie wstydliwe fakty, ze rozryczałem się jak baba. Opowiedziałem mu o dziwnym zachowaniu Foxiego, który najpierw był niemiłosiernie okropny w stosunku do mnie, a potem przyszedł i zachowywał się zupełnie inaczej. W sumie to nawet nie widziałem jak wtedy wychodził.
Dziwne to takie.
Fredbear
Słysząc jego słowa, zmrużyłem lekko oczy w zastanowieniu. -Tak to jest, jak się bierze kogoś kto nie zna się na tego typu rzeczach - powiedziałem z lekkim grymasem. - Jeżeli byś chciał, to kiedyś..W najbliższym czasie bym mógł do ciebie zajrzeć, wiesz, gorzej nie będzie, może być tylko lepiej - powiedziałem z lekkim uśmiechem. Nigdy nie byłem "pan złota rączka", ale w sumie...Jakoś może bym podołał. - Ty no ale takie wyjaśnienie mi nic nie mówi. O co ci chodzi? -zapytałem po chwili
Snowdrop
Powiedziałam z uśmiechem.
-Nie miałam takiej możliwości.
Powiedziałam wzruszając ramionami.
Nagle do pokoju weszła...chyba Violet.
-Hej.
Żuciłam cicho.
-Dwa dni?Czemu nie wezniesz sobie wolnego żeby odespać?
Przecież karzdy pracownik ma prawo do wolnego.
-Żeczywiście,biedzaczek z niego.
Michi (Troszku Vi) & Billy.
- Nie chodziłaś do szkoły? - zapytałam się w zdziwieniu - Cóż, nigdy nie spotkałam osoby takiej jak ona, więc to chyba nie takie dziwne, że byłam przez chwilę w szoku.
- No, też tak mówiłam hah - powiedziałam do niej weselej. Ale w sumie to pali chyba jak się denerwuje... Chyba... Właśnie, nie wiem! Ale nie pasuje to do niego tak trochę, nagle wbiła nam do pomieszczenia Violet.
- Hej - odezwała się z entuzjazmem w głosie.
- Co tam u was? - zapytała, po chwili ściągając kurtkę i wieszając ją na jednych z tych wieszaków kolo ściany.
- W sumie, u mnie okropnie, nie spałam dwa dni, ale wiesz, mogło być gorzej - powiedziałam z uśmiechem.
- Ej, was nie zastanawia jak musi czuć się Jeremy? Same baby tutaj są - powiedziałam rozbawiona.
_________________________________________
W końcu chłopak chyba wyszedł z tego prezentu. W sumie to nie wiem, nie patrzyłem.
W końcu jednak spojrzałem na niego. O, zmienił sobie kolor cylindra i muszki?
- A co Cie wzięło na zmienianie koloru i naprawianie cylindra i muszki? - zapytałem się go.
Na jego pytanie, przymrużyłem oczy i westchnąłem ciężko.
- Robili, ale coś im chyba nie pykło bo zamiast mnie naprawić, stało się tylko gorzej i źle się czuje przez to - powiedziałem. W sumie mając na myśli "źle" raczej chodziło mi o to, że w jakiejś części miałem ochotę zamordować jakiegoś człowieka.
- Heh, chcieli Cie odnowić? Co to za zmiany? - zapytałem się bardziej siebie niż chłopaka.
- Tak szczerze? To ja za chuja nie wiem co tutaj się wyprawia - powiedziałem smutno i znów schowałem twarz w nogach.
Snowdrop
Powiedziałam odsuwając grzywke na bok i pokazując jej moje chore oko.
-No cuż,musiałam jakoś zarobić na życie,a bez wykrztałcenia nie pzyjeli by mnie do innej pracy.Bo wiesz...w sumie to ja nigdy nie chodziłam do szkoły...
Powiedziałam w zamyśleniu.
-Serio?Nie wygląda na takiego co pali.
Powiedziałam zdziwiona.